środa, lutego 27, 2008

i like new york in june, how about you?

Przychodzi czasem taki moment, ze trzeba przerwac monotonie i poprawic z drugiego laczka. Tym razem okazji dostarczyl nabierajacy tempa wyscig pre-prezydencki w US of A. Dziennikarze, reporterzy, komentatorzy przescigaja sie w probach ugryzienia tematu z innej, niz wszyscy, strony, przez co, juz chocby z czystego rachunku prawdopodobienstwa, czasem wyjdzie im cos ciekawego. Material, na ktory mialem okazje, czas juz jakis temu, natrafic dotyczyl glownie Nowego Jorku i aktualnej sytuacji, powiedzmy to, spolecznej.

Generalnie, podsumowac to mozna tak: Oj, niedobrze, panowie, niedobrze... Jakikolwiek cud Wielkiemy Japcu zgotowal swego czasu Rudy Giuliani, magia najwyrazniej zaczela sie z czasem wycierac na lokciach, a nawet juz i kolanach. Jablko, jak to jablko, gnije od srodka. Osobiscie, nic mi do tego, mieszkac tam nie bede, moze sie kiedys najwyzej na wycieczke wybiore. Skrotowo, bo zaglebac sie w szczegoly nie ma potrzeby, sprawa wyglada tak: recesja, bezrobocie, klopoty mieszkaniowe. Ciekawie, natomiast, rozlozyly sie glosy poproszonych o komentarz mieszkancow. Wygladajaca na latynoske dwudziestoparoletnia dziewczyna przyznala, ze najwiekszym, w jej odczuciu, problemem jest rozwarstwianie sie spoleczenstwa. Bogaci staja sie coraz to bogatsi, biedni biednieja jeszcze bardziej, klasa srednia topnieje w oczch, niczym grudka masla na goracej patelni. W podobnym tonie wypowiadal sie czarny trener pilki noznej z Queens. Z wyraznie rysujacym sie na twarzy zatroskaniem mowil o rosnacym lawinowo bezrobociu, o rosnacych kosztach utrzymania, czynszach, braku domow i mieszkan. Oboje zgodnie podkreslali, ze sa to problemy dotyczace calego Nowego Jorku i ze problemy te powinny stac sie absolutnymi priorytetami burmistrza i jego administracji. Oboje pochodzili z dosc, nazijmy to skromnych srodowisk, jednak oboje wykazywali dosc zaskakujaca orientacje w ogolnych problemach spolecznych, dalekowzrocznosc i dojrzalosc obserwacji. A potem zadano to samo pytanie o najwieksze problemy metropolii dobrze sytuowanego, bialego mezczyzne (z wasem!) kolo cztewrdziestki. Bez zastanowienia wypalil: Imigranci i terroryzm!

I dochodze sobie do wniosku, ze sposrod wszystkich nieszczesc, jakie spotkaly cywilizacje bialego czlowieka, to aroganckie bydle zasluzylo na wszystkie. Co do jednego.
Historia swiata dowodzi jednego – nie ma lepszego sposobu przeciwdzialania wybuchom rewolucji, niz pelny brzuch. Ludowe porzekadlo mowi, ze z glodu sie jeszcze nikt nie zesral. Ale ile palacow poszlo z dymem, to juz zupelnie inna sprawa.

Brak komentarzy: