Tym razem juz czysto ze sprawozdawczego obowiazku. Bo zobaczylem wczoraj w telewizji i do dzis dojsc do siebie nie moge. Pokazali niewielkiego, brodatego dzentelmana. Na oko, dobrze kolo szescdziesiatki. Acz czerstwy i dziarski. Trenuje do maratonu londynskiego. No i na zdrowko.
Tylko ze Buster ma, podobno, 101 lat.
Trunkuje.
Wypala czterdziesci fajek dziennie.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
jest nadzieja...
wtorek, stycznia 15, 2008
piątek, stycznia 11, 2008
buena vista social prison
Z nowym rokiem, nowym krokiem. Prosto w objecia starej glupoty.
Niezrownana telewizja sniadaniowa, jak zwykle, nie zawodzi... Oto, jako lekarstwo na zimowe smutki, garsc porad dokad sie udac na relaksujacy urlop. Wszak u nas zimno, chmurno i bzdurno, ale, jak spiewal Ciechowski, na pewno sa planety, na ktorych nie ma zim. Przez caly tydzien (jakby nie wystarczylo zrobic z siebie glupka raz) caly garnitur prezenterow (w sumie cztery osoby w studiu plus blond fladra, ktora na koszt stacji telewizyjnej cierpiala katusze kapieli slonecznych i tych w basenie) przekonywal mnie do wyjazdu na Kube. Wiadomo, Kuba - wyspa, jak wulkan goraca. Ze nie wspomne o dozgonnej przyjazni z socjalistyczna, kubanska mlodzieza, ktora dala nam Jose Torresa. Niestety, w angielskiej telewizji Jose nie znaja, ba! wydaja sie byc na bakier rowniez z samym Fidelem, bo na prozno bylo oczekiwac by choc raz padly slowa socjalizm, komunizm, czy bieda. Musi jakies niedorzecznosci, o ktorych szanujacy sie dziennikarz (no, w kazdym razie z nazwy...) ITV wiedziec nie ma zamiaru.
Ech, gdybyz tylko turystyczne relacje dzielnej reporterki mogli zobaczyc sami Kubanczycy... Pewnie nawet nie wiedza, w jakim zyja raju. Ot, od rana do wieczora muzyka i taniec na ulicach, bary, koktaile, lokalny koloryt i nieustajacy karnawal. Nie szkodzi, nie zmarnowalo sie. Poogladali sobie swiadomi swiata angielscy przodownicy klasy pracujacej, ktorzy z rozkosza i drzeniem w sercu wydadza ciezko zarobiona pozyczke z banku na czterodniowy pobyt w rezerwacie dla turystow.
Wiele rzeczy mozna wybaczyc. Jedni ludzie sa tacy, drudzy inni, nie ma sensu nikogo za to winic. Jednak w zderzeniu z hipokryzja takiego kalibru zwyczajnie bierze mnie obrzydzenie. Oto ludzie, ktorzy niemalze dzien w dzien atakuja mnie lzawymi historyjkami z najnizszej polki, ludzie, ktorzy dzien w dzien z minami skacowanych bassetow epatuja telwizyjnym wspolczuciem do fermianych kurczakow, emerytek, ktorym nie starcza na rachunki, przegranych szansonistek z telewizyjnej lapanki pseudotalentow, psow na lancuchu i niedokarmionych sikorek, nagle i bez najmniejszych skrupulow zapominaja o przymierajacym glodem narodzie, ktory wypruwa sobie zyly na pozytek turystow tylko po to, by rzad wyzywic mogl sie sam.
Do upadku standardow dziennikarskich, niestety, zaczynam sie juz przyzwyczajac. A mimo to, media tak publiczne, jak i prywatne, w RP, czy w GB bez roznicy, nie ustaja w wysilkach, by regularnie i z zelazna konsekwencja wprawiac mnie w coraz to wieksze i wieksze oslupienie. Naprawde, czasem az tesknie do konferencji prasowych rzadu i Urbana Jerzego. Przynajmniej kazdy doskonale wiedzial, co jest czarne, co jest biale, a plucie w telewizor mialo wymiar odruchu patriotycznego. Banda telewizyjnych malpoludow, ktorzy nie maja najmniejszego pojecia o czym pieprza, chocby sie spowiadali z tego, co jedli na sniadanie, nie jest warta nawet tego.
Co za niesmak.
Niezrownana telewizja sniadaniowa, jak zwykle, nie zawodzi... Oto, jako lekarstwo na zimowe smutki, garsc porad dokad sie udac na relaksujacy urlop. Wszak u nas zimno, chmurno i bzdurno, ale, jak spiewal Ciechowski, na pewno sa planety, na ktorych nie ma zim. Przez caly tydzien (jakby nie wystarczylo zrobic z siebie glupka raz) caly garnitur prezenterow (w sumie cztery osoby w studiu plus blond fladra, ktora na koszt stacji telewizyjnej cierpiala katusze kapieli slonecznych i tych w basenie) przekonywal mnie do wyjazdu na Kube. Wiadomo, Kuba - wyspa, jak wulkan goraca. Ze nie wspomne o dozgonnej przyjazni z socjalistyczna, kubanska mlodzieza, ktora dala nam Jose Torresa. Niestety, w angielskiej telewizji Jose nie znaja, ba! wydaja sie byc na bakier rowniez z samym Fidelem, bo na prozno bylo oczekiwac by choc raz padly slowa socjalizm, komunizm, czy bieda. Musi jakies niedorzecznosci, o ktorych szanujacy sie dziennikarz (no, w kazdym razie z nazwy...) ITV wiedziec nie ma zamiaru.
Ech, gdybyz tylko turystyczne relacje dzielnej reporterki mogli zobaczyc sami Kubanczycy... Pewnie nawet nie wiedza, w jakim zyja raju. Ot, od rana do wieczora muzyka i taniec na ulicach, bary, koktaile, lokalny koloryt i nieustajacy karnawal. Nie szkodzi, nie zmarnowalo sie. Poogladali sobie swiadomi swiata angielscy przodownicy klasy pracujacej, ktorzy z rozkosza i drzeniem w sercu wydadza ciezko zarobiona pozyczke z banku na czterodniowy pobyt w rezerwacie dla turystow.
Wiele rzeczy mozna wybaczyc. Jedni ludzie sa tacy, drudzy inni, nie ma sensu nikogo za to winic. Jednak w zderzeniu z hipokryzja takiego kalibru zwyczajnie bierze mnie obrzydzenie. Oto ludzie, ktorzy niemalze dzien w dzien atakuja mnie lzawymi historyjkami z najnizszej polki, ludzie, ktorzy dzien w dzien z minami skacowanych bassetow epatuja telwizyjnym wspolczuciem do fermianych kurczakow, emerytek, ktorym nie starcza na rachunki, przegranych szansonistek z telewizyjnej lapanki pseudotalentow, psow na lancuchu i niedokarmionych sikorek, nagle i bez najmniejszych skrupulow zapominaja o przymierajacym glodem narodzie, ktory wypruwa sobie zyly na pozytek turystow tylko po to, by rzad wyzywic mogl sie sam.
Do upadku standardow dziennikarskich, niestety, zaczynam sie juz przyzwyczajac. A mimo to, media tak publiczne, jak i prywatne, w RP, czy w GB bez roznicy, nie ustaja w wysilkach, by regularnie i z zelazna konsekwencja wprawiac mnie w coraz to wieksze i wieksze oslupienie. Naprawde, czasem az tesknie do konferencji prasowych rzadu i Urbana Jerzego. Przynajmniej kazdy doskonale wiedzial, co jest czarne, co jest biale, a plucie w telewizor mialo wymiar odruchu patriotycznego. Banda telewizyjnych malpoludow, ktorzy nie maja najmniejszego pojecia o czym pieprza, chocby sie spowiadali z tego, co jedli na sniadanie, nie jest warta nawet tego.
Co za niesmak.
Subskrybuj:
Posty (Atom)